witam serdecznie, chciałam zapytać jak dochodzić odszkodowania od szpitala, bo okazało się że po zabiegu wykonanym w jednej z placówek medycznych w Poznaniu zostałam zarażona wirusem żółtaczki. Wiem, ze to choroba nieuleczalna, bardzo niebezpieczna, a my z mężem chcieliśmy się starać o dziecko. Chciałabym żeby choć trochę wynagrodzili mi to co zrobili.

Aż strach myśleć, ale takie rzeczy dzieją się w całym kraju i nikt za to nie odpowiada, odpowiedzialność jest tak rozmyta że niem czy cos kobieto zdziałasz. pozostaje mi tylko współczuć. A gdzie cię leczyli?

Ja bym sie jednak pokłócił ze stwierdzeniem, ze nic nie da się zrobić. jak nie patrzeć skoro do zakażenia wirusem HCV doszło w placówce medycznej i masz na to jakies dowody, lub nawet uzasadnione przypuszczenia to możesz starać się o odszkodowanie medyczne Poznań niestety co raz bardziej zyskuje famę miejsca nieprzychylnego pacjentom, ale skoro nie da się cofnąć tego, co cię spotkało, to winny powienien poczuć się do odpowiedzialności i choć trochę wynagrodzić ci twoja krzywdę.

No nie tylko poznań niestety zasłynął z takich niedopatrzeń. Mnie spotkało to samo. a jednak z pomoca firmy odszkodowawczej wywalczyłam odszkodowanie za błąd medyczny w Środzie Wielkopolskiej, popełniony bądź co bądź przez niedopatrzenie tamtejszego lekarza, bo leczył mnie nie na to co powinien. Przykra sytuacja i nie życze tego nikomu. I choć zdrowia mi nikt nie wróci, to chociaż o tyle dobrego, ze z odszkodowania zostało mi pieniążków i na leczenie i na życie. Więc warto jest trochę powalczyć z tymi lekarzami.

Ja się tak zastanawiam, czy w ogóle mogę o takie odszkodowanie wystąpić, bo nie mam niezbitych dowodów że to tam, no wiadomo niby żółtaczki mozna się nabawić wszędzie. Ale wiem sama i jestem o tym święcie przekonana że to tam. Powiedz mi jeszcze do jakiej kancelarii poszłaś z tym odszkodowaniem?

Mnie reprezentowała kancelaria invicte, pierwszą poradę miałam za darmo, zobaczyli czy moja sprawa się kwalifikuje do postępowania, a później to już poszło z górki. Sami wszystko organizowali, rozmawiali ze szpitalem i wszystko się odbyło bez procesu, poszliśmy na ugodę, bo wytargowali mi spore odszkodowanie, a ja nie chciałam się ciągać po sądach.

no dobra. Tak pytałam, bo jak poszłam do nich żeby z nimi pogadać i ich postraszyć to się żaden nawet nie zainteresował z lekarzy, każdy tylko kiwnął głową, naweten co się mną bezpośrednio zajmował. Powiedział ze nic takiego nie miało miejsca, oni dbają o bezpieczeństwo pacjentów a ja powinnam rozjerzeć się w swoim bliższym otoczeniu, czy ktoś mnie ie zaraził. No tak mnie źle potraktowali, że powiedziałam że nie odpuszczę!